Cud zdarza się raz |
Redaktor: Kazimierz Kaz Ostaszewicz | |
04.06.2017. | |
Cud zdarza się razDlaczego dotknął mnie? Czym sobie zasłużyłem na cud najwspanialszych, bajecznie kolorowych 57 lat życia… bo ten cud to mój jedyny przyjaciel, jedyna partnerka tych lat, moja Renata. Moja Najpiękniejsza. Była tym darem, który musi być, po prostu musi być nie z tego świata i odeszła od niego… Odeszła od tego miejsca, którego nie ma na żadnej mapie świata i chcę wierzyć, że jest w niebie. Co za okrutne, nieprawdziwe słowo – umarła… Może dla reszty świata tak, ale nie dla mnie. Jak długo żyć będę to będzie w tym domu, w tych cudeńkach, które nazbierała w naszym życiu, a było na obu półkulach. Jest we mnie i zostanie aż do spotkania tak gdzie dziś wznoszę oczy wysoko i mówię słowa tylko dla nas… Odeszła, a z Nią to co było tylko nasze, w melodii, w kolorze, w emocjach następnego dnia… Nie ma emocji , a melodie i kolory jakby nie moje, a przecież tak mocno kiedyś nasze. Już nie ma… nasze. Jest tylko po prostu następny dzień i dokąd on… Dokąd ja… Po co… dla kogo… Ale tak też nie można. Słyszy mnie i na pewno mówi… Puch… musisz doprowadzić do końca, tak jak planowaliśmy. Musisz dla mnie… Musisz tak jak pisałeś w motto swoich książek… Mojej Renacie i naszym dzieciom mniej lub bardziej kudłatym… Jest przecież Miś Miś-Czupiradło, który przyszedł do nas by dać radość w dosłownie moich ostatnich dniach… Są koty – Kisek, Bluś Bluś, La kota, Miksy i Dżoj Dżoj… Masz dla kogo żyć. Tak trzymaj. Będę. Moje Ty Zajęctwo Kochane, będę, a teraz mój, nasz ostatni niby wiersz, a sam przyszedł, jakby słyszał…
Moje Zajęctwo Kochane
19 maja 2017 |